Syrop z kwiatów czarnego bzu
Oczywiście, gdy masowo kwitną kwiaty czarnego bzu, przerabiam na je na syropy, musujące oranżady i szampana.
To moje ulubione w ciągu roku kwiaty, przetwarzam je na wszelkie sposoby, robiąc z nich słodkie placuszki, racuszki czy też smażę je w lekkiej tempurze. Smażone w głębokim tłuszczu, umaczane w delikatnej tempurze zachowują swój cudny kształt i wyglądają obłędnie.
Kwiaty czarnego bzu również nadają się rewelacyjnie jako dodatek dżemów i powideł. Koniecznie spróbujcie ich w połączeniu z truskawką, czereśnią czy wiśnią, to totalnie inny wymiar owoców.
Syrop robię co roku w dwóch wersjach: z cukrem białym i cukrem trzcinowym.
Zbieram około 60 ładnie rozkwitniętych baldachów kwiatów czarnego bzu i w domu skubię z łodyżek. Kwiatów nie myjemy, łapiemy z kwiatów pyłek. Jest on szalenie ważny, chodzi o dzikie drożdże w nim mieszkające. Dlatego kwiaty zbieramy tylko w czystych miejscach z dala od dróg i zanieczyszczeń. Dajcie też czas uciec z kwiatów robaczkom jeśli się jakieś przypałetają.
*Przy oranżadzie i szampanie dzikie drożdże są niezwykle potrzebne do fermentacji.
*Łodyżki w kwiatach czarnego bzu nadają charakterystycznej goryczki, a tej akurat w syropie wolałabym uniknąć.
W osobnym naczyniu zagotowuję w proporcjach 1:1 wodę z cukrem, czyli na litr wody kg cukru. Białego lub trzcinowego.
Po ostygnięciu dodaję sok z 6 limonek.
*Możecie użyć również cytryn lub pomarańczy, chodzi o zakwaszenie syropu. Ja uwielbiam aromatyczne limonki, więc ich używam.
Wodą z cukrem i zakwaszoną sokiem limonkowym, zalewam kwiaty czarnego bzu i odstawiam na 3 dni, co jakiś czas mieszając.
Po tym czasie odsączam z syropu kwiaty i zagotowuję całość bardzo powoli. Gdy już jest gorący, zlewam do czystych, umytych butelek i szczelnie zakręcam. Możecie je potem jeszcze raz zapasteryzować dla pewności.
Mój sposób pasteryzacji polega na tym, że bardzo gorący wyrób umieszczam w słoikach lub butelkach i szybko zakręcam, czasami odwracając do góry dnem. Mam wtedy pewność, że cała objętość pojemnika jest poddana wysokiej temperaturze (powietrze zawarte w słoiku czy butelce, przechodzące przez gorący syrop również). Ten sposób stosuję w przypadku wszelkiego rodzaju, soków, syropów, dżemów i konfitur. Nigdy mi się nie zdażyło, żeby coś się rozszczelniło.
Zazwyczaj to mam problem z ich otwarciem…heh, czasem lamentuję wniebogłosy i psioczę okrutnie, gdy walka ze słoikiem jest nierówna i oznacza dla mnie z góry przegraną, ale czasem znajduje się jakiś bohater, który mnie uratuje i mogę się swobodnie dobrać do zawartości ulubionej konfitury
Do czego Wam ten syrop?
Głownie do picia. Rozcieńczamy z wodą i gasimy pragnienie.
Syrop możecie używać do zrobienia lemoniad. Wystarczy, że połączycie go z wodą gazowaną. Tak najprościej. W kolejnym wpisie pokażę oranżadę z kwiatów czarnego bzu, którą od podstaw sami przefermencimy. CO2 sam się delikatnie wytworzy.
W Austrii syrop z kwiatów jest tak powszechny, jak u nas sok jabłkowy. Co ciekawe bajecznie wyciąga on smak wina. Nawet największego kwacha i byle jakie wino stołowe, potrafi zrobić miłym trunkiem w upalne dni w ogrodzie, wystarczy, że zmieszacie wino z wodą sodową i kilkoma kroplami syropu z kwiatów czarnego bzu. Drinka na bazie wina, sody sodowej i syropu z kwiatów bzu czarnego w Austrii nazywają Kaisergespritzer lub Kaiserspritzer.
Syropem możecie też dosładzać owocowe koktajle, herbaty, napoje czy nasączać nim ciasta.
Nie będę się rozpisywać o właściwościach zdrowotnych kwiatów czarnego bzu, bo to sobie możecie sami poczytać na blogach poświęconym zdrowiu. Wszak idąc po marchewkę do warzywniaka, nie pytam sprzedawcy o to, na co ona jest i w jaki sposób mnie uleczy
Wszystko ma jakieś swoje działanie w mniejszy lub większy sposób. Dla mnie największą wartością jest radość z jedzenia i smakowania.
Przede wszystkim w mojej kuchni skupiam się na walorach smakowych, przyjemności z jedzenia i odkrywania.
A! I bardzo lubię karmić moich przyjaciół
Zajebista jestes. Właśnie ogarniam syrop z kwiatów bzu. Większość na nalewkę przeznacze a reszta ma syrop do drinków z winien. Dzięki za pomysł.
Mój syrop zrobiony podobnie, po 3 dniach stracił klarowność i zrobil się mętny. Co z tym zrobić. Proszę pilnie o radę.
Po kilku dniach będzie się tworzyć piana oznaczać co oznaczać będzie, że drożdże zaczęły pracować. To dobry objaw. Pozdrawiam.
Super piszesz o przysmakach w słoikach. Zrobiłam nastaw z kwiatów bzu w czterech garnkach. W dwóch był płynny a w dwóch następnych taki „kisielowaty”. Czy można to uratować?
Ratunku, pomocy, zalałam kwiaty bzu syropem z cukru, po 3 dniach, kwiat uniesiony do góry w słoju i chyba zaczyna fermentować (podkisł) – jak mogę traki nastaw jeszcze uratować, szkoda mi tego bzu, tyle się narwałam…..Prosze o szybką pomoc
Jeśli zaczął fermentować, to cieszyć się oranżadą, a za chwilę szampanem bzowym 🙂